Tu jesteś: Witaj · Blog · Święta w szpitalu

Święta w szpitalu

Kolejne Święta w szpitalu...

To już trzeci tydzień w poznańskiej klinice, byliśmy w domku zaledwie miesiąc. Teraz tez nie wiem jak długo nam tu przyjdzie być. Chcielibyśmy Wam życzyć zdrowych, pogodnych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych :)

Od czwartku 15.12.2011r jesteśmy znów w szpitalu.

Krzyś ma zaostrzenie choroby, leży pod tlenem.

Znów kroplówka goni kroplówkę, ale wierzę, że i tym razem uda nam się przy minimum tj.14 dniach antybiotykoterapii. Jeżeli jednak będziemy musieli zostać dłużej, wiadomo zostaniemy tyle  ile trzeba będzie. No i kolejne Święta przyszło nam spędzać w szpitalu, nic to jednak...Będą jeszcze nie jedne, są przecież rzeczy ważne i ważniejsze.

Teraz liczy się tylko to by mały mógł w miarę normalnie oddychać.

Wszystkim Wam, którzy czytacie to teraz życzymy zdrowych, pogodnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia (ściskamy)

Dziś 31.01.2012 a my nadal w szpitalu...

Krzyś ma okropną progresję choroby, co potwierdziło badanie tomograficzne. Prawe płuco jest niemal cale wyniszczone, są zmiany włóknisto-marskie.

Na Święta dostaliśmy ''prezent'' w postaci wiadomości o konieczności zbierania funduszy na przeszczep płuc, bagatela jakieś 150.000 Euro, który miałby się odbyć w Wiedniu. Tyle kosztuje jego życie  :( Nie wiem skąd weżmiemy  taką sumę, ale trzeba będzie to zebrać, choćbyśmy mieli wykopać spod ziemi.

Echem przebija się słowo ''dom''. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie wyjdziemy, tyle że Krzyś wymaga tlenoterapii dzień i noc.

Serce mi się kraje kiedy pyta jak teraz będzie się huśtał albo zjeżdżał na zjeżdżalni, ale robię dobra minę do złej gry i odpowiadam z uśmiechem, że jakoś sobie poradzimy. Przecież ostatnia rzeczą jaka jest mu teraz potrzebna jest smutna mama, choć w środku tak boli.

Odezwę się wkrótce, mam nadzieje, że już z domu.

Nadzieja istnieje zawsze, do ostatniej chwili. Dlatego właśnie jest nadzieją. Nie możemy jej zobaczyć, ale ona jest dostatecznie blisko naszych twarzy, byśmy poczuli powiew poruszonego powietrza. Jest zawsze tuż obok i niekiedy udaje się nam ją schwytać i przytrzymać na tyle długo, by wygnała z nas piekło.

18.12.2011. 14:59

Komentarz

Ten temat nie został jeszcze skomentowany

Dodaj komentarz

Wypełnij formularz, pola z gwiazdką muszą zostać wypełnione!

:

:

: